
Fot. Lechia Gdańsk
W zeszłym sezonie do końca z Lechią Gdańsk bił się o utrzymanie. Ten sezon może być jeszcze trudniejszy, bowiem jego klub otrzymał karę ujemnych punktów. Kacper Sezonienko. O pracy z trenerem Johnem Carverem, o sytuacji w Lechii, o celach na nowy sezon. Zapraszamy do rozmowy z pomocnikiem gdańskiego zespołu.
Piotr Rzepecki: Poprzedni sezon w waszym wykonaniu był trudny, natomiast sama końcówka zjawiskowa. Zwłaszcza w twoim wydaniu – w czterech ostatnich meczach sezonu strzeliłeś trzy gole i wywalczyłeś rzut karny na Cracovii.
Kacper Sezonienko: Myślę, że to był ogólnie dobry czas dla naszej drużyny i to przełożyło się na moje bramki. Gdyby nie drużyna, to tych bramek bym nie strzelił. To zasługa całego zespołu.
Oczywiście cały sezon był wymagający, ale najważniejsze, że końcówka była udana. Wywalczone punkty pomogły w utrzymaniu.
Jak wspominasz tamten sezon?
Zarówno za trenera Szymona Grabowskiego, jak i za trenera Johna Carvera miewaliśmy dobre mecze. Kulała bardzo często jednak defensywa, traciliśmy sporo bramek i przegrywaliśmy głupio mecze.
Był jakiś punkt zwrotny w tamtym sezonie w kontekście waszej walki o utrzymanie?
Na pewno spotkanie ze Śląskiem Wrocław jeszcze w rundzie jesiennej było bardzo ważne pod kątem mentalnym. Ta wygrana 1:0 dała nam bardzo dużo, odskoczyliśmy wtedy od Śląska. Sama przerwa między rundami była też przez to przyjemniejsza.
W okresie przygotowawczym zimowym dużo pracowaliśmy, żeby dobrze wejść w rundę rewanżową i to zaprocentowało. Z czasem zaczęliśmy grać dobrą piłkę, być może nie zawsze mieliśmy szczęście, ale uważam, że na koniec ta suma szczęścia równa się w piłce zero.
Co zmienił w waszej grze trener Carver?
Treningi za trenera Carvera wcale nie różniły się znacząco od tego jak pracowaliśmy z trenerem Grabowskim. Kładliśmy nacisk na grę rywala, mieliśmy przygotowania taktyczne pod konkretnego przeciwnika. Intensywność zajęć była podobna.
W tamtym sezonie rozegrałeś 30 meczów, ale bardzo często wchodziłeś z ławki. Przekaz trenera był taki, że masz wchodzić z ławki i dawać impuls czy przegrywałeś walkę o miejsce w składzie?
Nie był to dla mnie łatwy czas. Gdy wchodziłem na końcówki, często było tak, że się broniliśmy i traciliśmy bramki. Był okres kilku meczów z rzędu, że gdy tylko wchodziłem na boisko, to traciliśmy gole. Ale z czasem gdy już zaczęliśmy lepiej wyglądać, to mi jako zawodnikowi lepiej się grało i czułem się pewniej w zespole.
Twoim zdaniem jest duża różnica w grze od początku, a kiedy musisz wejść z ławki? Być może siedząc najpierw na ławce, jesteś w stanie pewne rzeczy przeanalizować, jak gra rywal, a potem wejść i zrobić różnice?
Wiele zależy od konkretnego rywala, od przebiegu meczu. Zdecydowanie lepiej gra się od 1. minuty, poziom zmęczenia jest podobny. Jako zmiennik robi się kilka przyspieszeń i później lekko „przytyka”. Jeśli grasz od początku, to czujesz wszystko inaczej.
Rola zmiennika nie jest łatwa. Zawsze musisz być przygotowany do wejścia, jednak zupełnie inaczej się gra jeśli jesteś w pierwszym składzie.
Jak szatnia Lechii Gdańsk reagowała na problemy z waszą licencją na nowy sezon Ekstraklasy?
Skupialiśmy się na grze. To co mogliśmy robić – to robiliśmy na boisku. Wiedzieliśmy, że mamy swoją robotę do zrobienia.
Obecnie Lechia jest zdrowym finansowo klubem?
Tak. Wszystko jest poukładane jak należy i mam nadzieję, że z czasem zaczniemy punktować. Nie ma co ukrywać – bilans ujemnych punktów to nie jest nic komfortowego.
Co czuje piłkarz wiedząc, że tę stratę punktów trzeba natychmiast odrobić i ze świadomością, że przez kilka tygodni będziecie zamykać tabelę?
Powiem z mojego punktu widzenia – zupełnie nie patrzyłem na tabelę. Dopiero kiedy pojawiła się oficjalna tabela przed sezonem, to sobie uświadomiłem, że mamy minus pięć punktów. Myślę, że koledzy z szatni myślą podobnie – musimy zwyciężać mecze, grać dobrą piłkę, a to się zawsze obroni.
Co wydarzyło się w przerwie meczu z Lechem Poznań? Pierwsza połowa była w waszym wykonaniu perfekcyjna…
…też miałem takie wrażenie z boiska. Wyglądaliśmy nieźle, choć trzeba pamiętać, że zdarzyły nam się błędy, które mogły zostać wykorzystane przez Lecha. Uważam jednak, że gol dla rywali dwie minuty po starcie drugiej połowie podciął nam skrzydła. Potem z kolei mogliśmy strzelić gola na 3:1, zabrakło nam niewiele. Później strzelił Lech…
Resztę meczu obserwowałem z ławki. Potrafiliśmy jednak strzelić bramkę na 3:4, a w samej końcówce mieliśmy niezłą okazję do gola na wagę remisu. Niewiele zabrakło i na pewno boli wypuszczona wygrana.

Motywacja na mecz z Lechem była inna? Pytam, bo przypominam sobie spotkanie z „Kolejorzem” w tamtym sezonie, kiedy niespodziewanie wygraliście.
Myślę, że przygotowania przed samym meczem były te same. Trenowaliśmy tak, jak zwykle. Z tyłu głowy być może była rzeczywiście taka dodatkowa motywacja. Grasz z mistrzem Polski, wtedy z zespołem, który bił się o tytuł.
Lech Poznań wygrał też wcześniej wysoko, bo aż 7:1 w meczu eliminacji Ligi Mistrzów. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy dobrą drużyną. Do przerwy zagraliśmy świetnie, po zmianie stron jednak wyglądało to bardzo słabo.
Jak wygląda atmosfera szatni po dwóch spotkaniach nowego sezonu? Dwa przegrane mecze i na dodatek ujemny bilans punktów.
Wszyscy ubolewamy mocno, że z Lechem czy wcześniej z Górnikiem Zabrze nie udało się chociażby zremisować. Ja patrzę jednak pozytywnie na ten początek. Musimy wyciągnąć to, co było dobre w tych spotkaniach. W tej chwili koncentrujemy się na tym, żeby zagrać dobrze z Cracovią i przywieźć punkty do Gdańska. Najwyższa pora zacząć wygrywać i z każdym kolejnym meczem piąć się w górę tabeli.
Jaka jest twoja docelowa pozycja? W meczu z Lechem byłeś ustawiony na lewej stronie.
Wiele zależy od danego meczu i sytuacji w kadrze. Przeciwko Lechowi grałem jako lewy skrzydłowy, ale też musiałem dużo pracować w obronie.
W ataku też imponowałeś, mówię o asyście do Tomasa Bobcka na 2:0.
Zgadza się, udało mi się fajnie zejść do środka i zagrać do Tomasa.
A docelowa pozycja? Określiłbyś się lewym skrzydłowym?
Tak.
Na kogo najtrudniej ci się dotąd grało? Wskażesz jakiegoś piłkarza, który ci zaimponował?
Bez dwóch zdań kimś takim jest Joel Pereira. Ma dużo jakości, dobrze się ustawia i łatwo się na niego nie grało.
Jakie są twoje indywidualne cele na ten sezon? Masz zapisaną konkretną liczbę bramek czy asyst?
Nie zapisuję. Przede wszystkim chcę zostać w Lechii, w pierwszej kolejności wywalczyć utrzymanie i zagrać o wyższe cele. Myślę, że nawet z tym bilansem ujemnym jesteśmy w stanie znaleźć się górnej połowie tabeli.
Masz na koncie jeden mecz w młodzieżowej reprezentacji Polski – wystąpiłeś w towarzyskim spotkaniu z Macedonią Płn. w czerwcu 2024 roku. Dlaczego skończyło się tylko na jednym występie?
Zacznę od tego, że wyjazd na kadrę to bardzo duże wyróżnienie. Dlaczego nie pojechałem? Jest ogromna konkurencja, zwłaszcza na mojej pozycji. Uważam, że nie byłem w optymalnej formie. Braki czy asysty – to wszystko przyszło pod koniec sezonu.
Rozumiem, że po tamtym zgrupowaniu w czerwcu 2024 roku nie było kontaktu z selekcjonerem Adamem Majewskim?
Nie było. Domyślam się, że nie byłem w planach trenera.

W niedzielę gracie z Cracovią. Moje pierwsze pytanie brzmi – czy był już telefon do Dominika Piły?
Często się zdzwaniamy po meczach. Po naszym ostatnim spotkaniu z Lechem było podobnie. Teraz zobaczymy się w Krakowie, będziemy musieli ze sobą rywalizować i z pewnością żaden z nas nogi nie odstawi.
Wspomnienia ze stadionu Cracovii masz dobre, bo pod koniec poprzedniego sezonu wygraliście przy Kałuży, a ty wszedłeś z ławki i wywalczyłeś rzut karny.
Zgadza się. Długo prowadziliśmy 1:0, później wszedłem na boisko, udało mi się wywalczyć jedenastkę, którą wykorzystał Ivan Zhelizko. Potrzebowaliśmy wtedy tej wygranej.
Jak postrzegasz Cracovię, czyli obecnego lidera tabeli?
Oglądałem ich spotkania z Lechem Poznań i Bruk-Bet Termaliką. Wyniki i styl robią wrażenie. To dobry zespół, ale myślę, że właśnie z takimi drużynami dobrze się gra. Możemy wyjść i pokazać, że my też potrafimy grać w piłkę. Być może musimy bardziej w siebie uwierzyć i zaprezentować się dobrze nie tylko w pierwszej, ale i drugiej połowie, bo tego ostatnio zabrakło.
Pytałem ciebie o cele indywidualne, ale jakie są twoje plany na przyszłość – gdzie chcesz się znaleźć za kilka lat?
Celem są z pewnością ligi top 5. To co przyniesie przyszłość, nie wiemy. Ze swojej strony mogę tylko dobrze się prezentować na treningach i na meczach. Mam nadzieję, że ciężka praca przyniesie oczekiwane rezultaty.
WIĘCEJ WYWIADÓW NA 365 DNI O PIŁCE: