
Fot. Manchester United, Grafika: Własna
Już za około tydzień czasu będziemy świadkami finału Ligi Europy pomiędzy Manchesterem United a Tottenhamem. Choć wielu kibiców typowało „angielski” finał tych rozgrywek, to niewielu z nich zdawało sobie wtedy sprawę, iż mecz finałowy na San Mames w Bilbao będzie… spotkaniem największych „przegrywów” tego sezonu w całej angielskiej piłce. Na kilka dni przed finałem, oba zespoły są w katastrofalnej formie, a angielscy kibice wręcz drwią z zestawu finalistów – bądź co bądź, drugich najważniejszych rozgrywek na Starym Kontynencie.
Waszka G, diabełki i koguciki
W roku 2008 w Polsce w Inowrocławiu powstał utwór rapowy pod tytułem „Życie ostre jak maczeta”. Autor owego utworu, czyli amatorski raper Waszka G, po pewnym czasie nagrał także teledysk do swojego „dzieła”, który już na zawsze zapisał się w klasyce polskiego rapu. Mimo bardzo słabego wykonania tego kawałka, stał się on viralem i dziś zna go prawie każdy. A ten kto nie widział teledysku to… nie wie co to życie, można by rzec.
Klip utworu, który sam w sobie jest dość… klimatyczny – zaczyna się od „wjazdu” markowych samochodów na plan. Na samym końcu orszaku pojawia się nasz główny bohater, który stojąc na bagażniku czarnego samochodu typu pickup – będąc bez koszulki i na głowie mając kominiarkę… zaczyna wymachiwać maczetą.
Jak to się ma do najbliższego finału Ligi Europy? Złośliwy mogliby powiedzieć, że i tu i tu jesteśmy (będziemy) świadkami festiwalu żenady. Oba angielskie kluby spisują się w tym sezonie fatalnie. Choć moglibyśmy użyć tutaj dużo bardziej wyrazistych przymiotników, a kibice obu zespołów zapewne woleliby wykrzyczeć kilka inwektyw w stronę swoich „pupili”.
Podobnie jak w wyżej wymienionym „klasyku” polskiego ulicznego rapu – jest świetny klimat, który obie drużyny mają na swoich stadionach. Na pierwszy rzut oka i tu i tu jest na bogato – w klipie są samochody, a w składach obu drużyn mamy świetnych i „drogich” piłkarzy. I tu i tu wszystko jest dobrze do momentu, aż dochodzimy do meritum. W utworze – Waszka „mija” się z bitem i całość wychodzi słabo, a na boisku – „Czerwone Diabły” i „Koguty” „mijają” się z oczekiwaniami swoich kibiców i właścicieli.
Najgorszy sezon Manchesteru United w historii Premier League
Znajdujący się na 16. miejscu w tabeli Premier League zespół United bez względu na wyniki dwóch ostatnich kolejek zanotuje swój najgorszy sezon w w historii tychże rozgrywek. Oto kilka faktów:
- Poprzedni rekord najmniejszej liczby punktów wyniósł 58. Na dwie kolejki przed końcem sezonu w Anglii – „Czerwone Diabły” mają ich zaledwie 39!
- Najgorszym miejscem w historii na koniec sezonu było miejsce 8. Na dwa mecze przed końcem ligi – zespół Rubena Amorima jest na 16. miejscu w tabeli!
- Przy 42 bramkach strzelonych w obecnej kampanii PL, ekipa z Old Trafford musiałaby w dwóch ostatnich kolejkach strzelić aż 8 bramek, by uniknąć najsłabszego dorobku bramkowego w historii, który wynosi 49,
- Obecnie United w lidze ma 10 zwycięstw, a ich najgorsza kampania w erze PL dała 16 wygranych,
- Najwięcej porażek w jednym sezonie ligowym. Poprzedni „rekord” to 14, a na dwie kolejki przed końcem obecnego sezonu Manchester United ma już ich 17!
Cytując klasyka „robi wrażenie, prawda”?
Tottenham jeszcze niżej niż United
Drużyna, która niedawno grała jeszcze w finale Ligi Mistrzów, zajmuje obecnie 17. miejsce w tabeli Premier League i tylko dzięki nieporadności spadkowiczów – nie zagraża jej spadek. Ipswich Town, Leicester City i Southampton zaliczają bardzo słaby sezon i tylko temu drużyna Spurs może zawdzięczać „spokój” przed spadkiem z ligi.
Dotychczas ich najmniejszy dorobek punktowy w erze Premier League wyniósł 44 punkty. Dziś Tottenham na dwa mecze przed końcem ma ich 38. Więc w najlepszym wypadku… wyrównają swój najgorszy wynik punktowy w historii. Jest o co walczyć, prawda?

Anglia taka mocna, czy Europa taka słaba?
Moim zdaniem ani jedno ani drugie. Co prawda angielska Premier League jest zdecydowanie najlepszą (ale także najbardziej przepłacaną) ligą na świecie. Myślę, że to po prostu ewenement na skalę wielu lat, iż drużyny z miejsc 16 i 17 w swojej rodzimej lidze zagrają w finale drugiego pod względem prestiżu pucharu w Europie. Ewenementem jest też fakt, iż jedna z dwóch drużyn notujących swoje najgorsze sezony w historii, zagra w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów. Jak wiadomo zwycięzca Ligi Europy oprócz trofeum „zgarnie” także bilet do przyszłorocznej Champions League.
Trzeba też wziąść pod uwagę okoliczności awansu do finału. Obaj finaliści w fazie ligowej zajęli miejsca w pierwszej ósemce, czyli z automatu awansowali do 1/8 finału rozgrywek. Manchester United rozprawił się kolejno z Realem Sociedad (5:2 w dwumeczu), Lyonem (7:6) oraz Athleticiem Bilbao (7:1) „Koguty” natomiast odprawiły kolejno AZ Alkmaar (3:2 w dwumeczu), Eintracht Frankfurt (2:1) oraz w półfinale norweskie Bodoe/Glimt (5:1). O ile ekipa Rubena Amorima spisała się nadzwyczaj dobrze na tle mocnych rywali, to Spurs mieli dość łatwą drogę do samego finału. Szczęście podobno sprzyja lepszym. Choć jeśli chodzi o rozgrywki Premier League – to sprzyjało tym… gorszym.
Anglicy w finale Ligi Europy! Koniec norweskiej przygody, kolejna klęska Basków
Finał rozgrywek Ligi Europy pomiędzy Manchesterem United a Tottenhamem odbędzie się już w środę, 21 maja o godzinie 21:00. Gospodarzem finału będzie stadion San Mames w Bilbao.
A jakie są wasze typy na finał Ligi Europy i dlaczego Tottenham zapewne znowu nie zdobędzie trofeum? Zapraszam do dyskusji w komentarzach oraz na Twitterze. Do zobaczenia za tydzień.
WIĘCEJ TEKSTÓW Z CYKLU:
1 komentarz on “Liga Europy – finał „ostry jak maczeta”. Strzał z Liścia #6”