
Fot. Cracovia / Jakub Noskowiak
Jeszcze niedawno mówiono, że Cracovia ostatecznie przełamała klątwę Jerzego Pilcha („Cracovia, jak ma wygrać mecz o wszystko, to nigdy nie wygra. Jak ma zdobyć decydującą bramkę, to nie zdobędzie. Jak ma obronić się przed spadkiem, to spadnie…”). Krakowska drużyna grała niezwykle ofensywnie, bezkompromisowo i żywo. Dziś coraz częściej tonie w szarości. Projekt Dawida Kroczka, który miał być symbolem nowego otwarcia, dryfuje w kierunku przetrwania. Styl gry wyparował, forma się załamała, a trener – choć jeszcze jesienią uznawany za objawienie – obecnie balansuje na granicy zwolnienia. Kolejne tygodnie zadecydują, czy z automatycznego przedłużenia kontraktu rzeczywiście coś wyniknie, czy też związek trenera z klubem zakończy się, zanim zdążył się naprawdę rozkręcić.
Kroczek – ofiara własnego sukcesu?
Nie będzie przesadą stwierdzić, że Dawid Kroczek ożywił Cracovię. Przez moment wydawało się, że przy Kałuży znów można marzyć o czymś więcej niż środek tabeli. Że ten projekt i pomysł prezesa Mateusza Dróżdża – świeży, odważny, może nieco naiwny – był właśnie tym, czego potrzebowały zarówno szatnia, jak i trybuny. Jesienią gra „Pasów” mogła się podobać. Była w niej werwa, pomysł, intensywność. Pojawił się styl, którego przez lata brakowało – chyba od czasów pierwszej kadencji Jacka Zielińskiego. Ale wiosna? Wiosna to jak zimny prysznic.
Trener wszedł w Ekstraklasę bez kompleksów, jednak po kilku miesiącach okazało się, że problemy znane jego poprzednikom – wąska kadra, brak liderów w decydujących momentach, gorsza skuteczność transferowa – dopadły również jego. Na pewno nie pomogły także zmiany w sztabie od przygotowania fizycznego.
Dziś Cracovia, choć wciąż może zakończyć sezon w górnej ósemce, sprawia wrażenie drużyny na granicy wypalenia. Dawid Kroczek zderzył się z ligową rzeczywistością i – choć nie przegrał jeszcze wszystkiego – jego projekt wyraźnie się chwieje.
„Top 8” to tylko ósme miejsce
Nie pomagają statystyki: Cracovia wiosną to jeden z najsłabszych zespołów ligi (14 punktów w 13 meczach). Styl? Zatarł się. Młodzieżowcy? Wystawiani z konieczności, nie z przekonania – chociaż należy być pełnym uznania dla błysków formy Filipa Rózgi i Fabiana Bzdyla. Skuteczność nowych piłkarzy? Wątpliwa, choć na plus ocenić można Gustava Henrikssona, a w ostatnich meczach także Mauro Perkovicia.
Kroczek miał lepsze warunki niż jesienią, a mimo to jego zespół grał gorzej. I choć nadal jest szansa na uratowanie legendarnego już planu „pierwszej ósemki”, pytanie brzmi: czy Cracovia z Kroczkiem na ławce naprawdę idzie naprzód?

Rewolucja w tle
Jakby tego było mało – zbliża się letnia rewolucja. Lista piłkarzy, którzy prawdopodobnie odejdą z klubu, przypomina czystkę. W kuluarach pojawia się zatrważająca liczba nazwisk, z którymi kibice najstarszego polskiego klubu mogą się w lecie pożegnać: Jakub Burek, Davíð Olafsson, Kamil Glik, Virgil Ghita, Otar Kakabadze, Patryk Sokołowski, Filip Rózga, Benjamin Källman, Ajdin Hasić, Patryk Janasik, Amir Al-Ammari… Są wśród nich i tacy, za którymi naprawdę będzie tęskno, a potencjalna skala zmian jest ogromna.
I tu pojawia się zasadnicze pytanie: kto ma budować nową Cracovię? Kroczek – którego zaufanie do młodzieży jest ograniczone – czy ktoś nowy, z czystą kartą i nowym pomysłem? Czy rozmowy z Janem Urbanem są nadal prowadzone?
Cracovia na rozdrożu. Dawid Kroczek jedną nogą poza klubem [KOMENTARZ]
Wybór kapitana – Otara Kakabadze – też nie do końca się sprawdził. To jeden z moich ulubionych piłkarzy, Gruzin to bardzo solidny ligowiec, ale nie jest typem lidera z naturalnym autorytetem. Rzadko przemawia, jeszcze rzadziej porywa szatnię. W klubie coraz głośniej słychać głosy, że to nie był trafiony ruch.
Nadzieja i legenda
Jest też i drugi biegun tej opowieści – iskierka nadziei. Mówi się, że do klubu może wrócić Kamil Pestka. Dla kibiców to symbol Cracovii – chłopak z Krakowa, z pasiastym sercem na dłoni, który wciąż ma wysokie umiejętności i ogromne rezerwy. Powrót Pestki miałby nie tylko wartość sportową, ale i emocjonalną. Choć nie brakuje głosów, że to zagrywka głównie pod media, trudno byłoby się nie uśmiechnąć na jego widok przy Kałuży.
Ale jeden Pestka nie zatrzyma erozji. Nie zapełni dziury po pięciu–sześciu odchodzących. Nie nauczy młodych pewności siebie. Nie zmieni trendu, który znów prowadzi Cracovię ku niepewności. A przecież ten klub jest aktualnie wizytówką Małopolski na najwyższym szczeblu i zasługuje na więcej.
Sezon 2025/26 – kolejny rozdział w zawieszeniu?
Nikt w Krakowie nie chce mówić tego głośno, ale pytanie wisi nad klubem jak mgła nad Błoniami: czy kolejny sezon będzie stracony? Czy znów zacznie się od nowa – z nowym trenerem, nową kadrą, nową narracją, ale tymi samymi starymi problemami? A może jednak da się coś zbudować – nawet na gruzach wiosny 2025?
Cracovia to klub nieoczywisty. Targa nim wieczna ambiwalencja: z jednej strony chce być wielka, z drugiej – boi się, że wielkość jest dla innych. Przez lata słyszeliśmy o infrastrukturze, spokoju, planie. Ale kibice – ci, którzy idą z dziećmi na stadion, którzy tak szczelnie wypełniają sektor D, którzy noszą szal, choć pada deszcz i gra nie klei się od miesięcy – chcą wreszcie poczuć dumę. Nie tylko z pięknej historii. Z teraz.
Projekt Kroczka miał być wizytówką „Cracovii od nowa”. Może wciąż jeszcze nią jest – ale potrzeba odwagi, by go bronić. I rozsądku, by go zakończyć, jeśli nie rokuje. Dziś Cracovia stoi na rozdrożu. W którą stronę pójdzie? To zależy nie tylko od wyników najbliższych kolejek. Ale też od tego, czy klub znajdzie w sobie siłę, by wreszcie postawić na coś trwałego. Cokolwiek to będzie. Może już w niedzielę – o 14:45, na stadionie GKS Katowice – zobaczymy, w którą stronę zaczną się przechylać szale.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: