
Fot. Cracovia
– Od dwóch miesięcy rozmawialiśmy z trenerem Kroczkiem o kryzysie i próbowaliśmy różnych rozwiązań. To były rozmowy z pionem sportowym, trenerem, ale też z radą drużyny, z którą w ostatnich tygodniach spotykałem się regularnie – mówi w szerokiej rozmowie z naszym portalem prezes Cracovii, Mateusz Dróżdż. Zapraszamy na wywiad z szefem „Pasów”. Pytamy o przyszłość klubu, następcę Dawida Kroczka, poszukiwania nowego dyrektora sportowego i zmiany kadrowe, które czekają Cracovię tego lata.
Piotr Rzepecki: Zacznijmy od cytatu. Ten jest z pana, miesiąc temu w programie „Odprawa przedmeczowa” w Canal+ Sport powiedział pan: „Zwalnianie trenera to jest droga donikąd (…) Muszę dostać jasną deklarację, że trener Kroczek wyjdzie z tego kryzysu. Tego oczekujemy od trenera”. Czy zatem szóste miejsce, które obecnie zajmujecie, można nazwać kryzysem? Mając w pamięci fakt, że w poprzednim sezonie niemal do końca walczyliście o utrzymanie.
Mateusz Dróżdż: Lokata, którą obecnie zajmujemy jest adekwatnie dobra. Prawda jest jednak taka, że gdyby nie wygrana z Legią, to bylibyśmy na 10. miejscu. Pomimo wszystko, o ile dobrze pamiętam, w dziewiętnastu meczach wygraliśmy 4 cztery razy. Decyzja w sprawie zakończenia współpracy z trenerem Dawidem Kroczkiem jest podjęta tylko i wyłącznie tym, że osiągaliśmy od listopada słabe w wyniki, a w przyszłym sezonie jest przed nami jasno postawiony cel – gra w europejskich pucharach.
Wracając jednak do pytania – czy przed sezonem wziąłbym szóste miejsce? Tak. Ale nawet mecz z Legią pokazał mi, że nie do końca wykorzystaliśmy nasz potencjał i podkreślę to jeszcze raz, że mówię w imieniu całego klubu, bo wygrywaliśmy razem i przegrywaliśmy razem.
Rozmawiamy świeżo po meczu z Legią. Nie uważa pan – na podstawie tego spotkania – że jednak decyzja dotycząca trenera Kroczka zapadła zbyt wcześnie?
Myślę, że nie. Przed tym momentem, kiedy oznajmiliśmy trenerowi Kroczkowi to, że jego kontrakt nie zostanie przedłużony, robiliśmy wszystko, żeby naszą formę poprawić, żeby wyjść na prostą i nawiązać do wyników z jesieni. Jednak od dwóch miesięcy rozmawialiśmy już o kryzysie i próbowaliśmy różnych rozwiązań. To były rozmowy z pionem sportowym, trenerem, ale też z radą drużyny, z którą w ostatnich tygodniach spotykałem się regularnie. Oczywiście po meczu z Legią zadałem takie pytanie niektórym piłkarzom – skoro można było zagrać tak, jak przeciwko Legii Warszawa, która była oczywiście w osłabionym składzie, to dlaczego nie można było tak wcześniej?
Jaką odpowiedź pan usłyszał?
Jednoznacznej odpowiedzi nie dostałem, bo i myślę, że w piłce nie jest tak, że w takich kryzysach przyczyna jest tylko jedna.
Decyzja dotycząca trenera Kroczka zapadła po meczu w Katowicach?
Tak. Cały czas analizowaliśmy zespół.
Chcę jednak zaznaczyć, że został przed nami postawiony jasny cel jest na kolejny sezon – Cracovia chce grać w europejskich pucharach. Powiem szczerze, gdybym miał jeszcze dwa lata na to, by zbudować zespół na udział w tych rozgrywkach, to decyzja dotycząca trenera Kroczka mogłaby być inna.
Kroczek odchodzi z Cracovii po sezonie. Klub żegna także trzech piłkarzy
Patrząc jednak na to, co się działo przez te kilkanaście kolejek, tak się musiało wydarzyć. Co oczywiście nie znaczy, że zespół nie zrobił progresu, bo zrobił na wielu płaszczyznach. Jest o wiele lepiej niż rok temu. Choć mówiłem to zawodnikom i członkom sztabu, że to, co było rok temu – a więc walka o utrzymanie do ostatnich kolejek – w Cracovii nigdy nie powinno mieć miejsca. Trener Kroczek wykonał wraz ze sztabem dobrą pracę, jednak mieliśmy obawy, czy przy takich wynikach drużyny jesteśmy w stanie krótkoterminowo zrealizować cel, który został przed nami postawiony.
Jaki był skład komitetu decyzyjnego, jeśli chodzi o przyszłość trenera?
Tak ważne decyzje zawsze są konsultowane z radą nadzorczą, z właścicielem. My w pionie sportowym o tym rozmawialiśmy. Decyzje w zakresie Cracovii podejmowane są wspólnie.
Jaką informację zwrotną usłyszał pan od trenera Kroczka?
Z trenerem przez ostatnie tygodnie tyle razy rozmawialiśmy, że zdawał sobie z tego sprawę. Sam dobrze to zdiagnozował na ostatniej konferencji – nasza forma i wyniki na wiosnę mówiły same za siebie. Każdy mocno to przeżywa, sam pamiętam po sobie chociażby z Zagłębia Lubin i Widzewa Łódź, że nie są to miłe chwile, kiedy człowiek podchodzi pod sektor ze łzami w oczach i żegna się z klubem. Po ludzku, również to bardzo przeżywam.
Złapaliśmy z trenerem Kroczkiem dobry kontakt, wiele mi pomógł, myślę że ja też przyczyniłem się w jakimś stopniu do jego rozwoju. Robiłem wszystko, co mogłem, aby wyjść z tego kryzysu wspólnie. To dobry trener i jeżeli kiedyś będzie możliwość, chciałbym jeszcze z nim współpracować.
To nie są łatwe decyzje. Dla mnie osobiście to bardzo trudna sprawa, bo czuję się za to współodpowiedzialny. Jeszcze raz podkreślę, że Cracovia miała kryzys w drugiej rundzie z wielu przyczyn, które się nałożyły na siebie.
Która decyzja była dla pana trudniejsza – zatrudnienie trenera Kroczka w piekielnie ciężkim momencie sezonu czy jednak zwolnienie?
Zdecydowanie zwolnienie. Pierwsze rozmowy o tym, by rozważyć ewentualną zmianę na pozycji trenera pojawiły się po spotkaniu w Szczecinie (14 marca – red.). Zalecałem wówczas, by dać czas. I powiem szczerze – nie chciałem tego robić. Gdybyśmy zagrali trzy mecze wcześniej, albo nawet dwa jak z meczu z Legią – mógłbym się „czegoś złapać”, miałbym argument, że zaraz wyjdziemy z kryzysu – to decyzja mogłaby być inna.
Ale powtórzę – nasz cel w przyszłym sezonie jest jasno wyznaczony. Nie mamy marginesu błędu i dotyczy to wszystkich pracowników klubu.

Jak skomentowałby pan teorię, że nieprzedłużanie umowy z trenerem jest pośrednim wskazywaniem winnego, by to na nim skupiła się uwaga?
Zdecydowanie tak nie jest. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Nie jest tak, że trener Kroczek jest głównym winowajcą tej sytuacji. Wykonał kawał dobrej roboty, zostawił zespół w lepszej kondycji, ale też nie ma co ukrywać, wiosna w naszym wykonaniu była bardzo słaba, poniżej założeń które sobie wyznaczyliśmy i związanych z tym nakładów.
Chcieliśmy spokojnie podjąć decyzję, bazowaliśmy na liczbach i danych. Tak jak mówiłem – gdybyśmy mogli zespół jeszcze dłużej budować na europejskie puchary, to być wszystko potoczyłoby się inaczej.
Uważa pan, że timing decyzji był odpowiedni? Być może należałoby się wstrzymać do końca sezonu z informacją.
Taka była prośba trenera. Mieliśmy z trenerem umowę, że ostateczna decyzja zapadnie po meczu w Katowicach i natychmiast ją ogłosiliśmy.
Gdyby prezes jakiegoś klubu z Ekstraklasy czy 1. Ligi zgłosił się do pana o rekomendacje trenera Kroczka, to co by pan powiedział?
To dobry trener. Wszystko oczywiście zależy od stylu gry, jaką preferuje dany zespół i celów wyznaczonych na kolejny sezon.
Dawidowi Kroczkowi jestem bardzo wdzięczny. Jeśli chodzi o jego pomysł na piłkę, to był on na pewno najlepszy pod kątem walki o utrzymanie. Lepiej nie mogliśmy wtedy trafić. Zapewnił nam, wraz ze sztabem, pozostanie w lidze.
Jak będzie wyglądał sztab na nowy sezon?
To już kwestia nowego trenera, jak będzie chciał sobie to poukładać. Toczymy rozmowy. Jest czterech kandydatów, których mocno rozważamy. Nie jest prawdą, że już wybraliśmy nowego trenera. Odbywamy rozmowy, oczywiście pozostaje też kwestia rozmów z właścicielem, radą nadzorczą. Każdy trener jest dokładnie sprawdzany przez dział analizy.
Mamy swoje założenia co do szerokości sztabu szkoleniowego, ale wychodzę z założenia, że jeżeli mam trenera rozliczać za coś, to musi mieć swobodę w wyborze sztabu.
Pozostajecie elastyczni.
Pewne rzeczy rekomendujemy, ale przede wszystkim staramy się zapewnić komfort pracy. Tak było w przypadku trenera Kroczka i tak będzie przy wyborze nowego szkoleniowca.
Gdyby udało nam się porozumieć z dyrektorem Arturem Płatkiem zimą, czego byliśmy blisko, to decyzja dotycząca trenera i sztabu mogłaby być inna.
Jakie cechy powinien mieć nowy trener Cracovii?
My jako klub musimy sobie wytworzyć pewną cechę – uwierzyć w to, że możemy grać o najwyższe cele. Tu jest wszystko zapewnione, by o to grać. Czas najwyższy, by to zrozumieć. Jeśli ktoś dochodzi do wniosku, że tu jest przyjemnie, trochę zarobię i jakoś to będzie – to dla kogoś takiego nie ma miejsca. Jako klub funkcjonujemy w niektórych obszarach już na bardzo wysokim poziomie, niektóre warunki są wręcz idealne jak na polskie realia.
Cracovia jest szczególnym miejscem. Kibice bardzo oczekują wyników, choćby ze względów historycznych. Po tym sezonie źle się z tym czuję, już nawet nie jako prezes, ale tak po ludzku, że jesienią rozbudziliśmy emocje, a wiosną nie sprostaliśmy. To nie chodzi o nakładanie presji, ale zrozumienie, że Cracovia ma walczyć o jak najwyższe cele.
Stać nas na to, uważam też, że też trzeba tego wymagać. Uwzględniając możliwości oraz sytuację, jakie mogą się pojawić w przyszłości, trzeba wytworzyć w Cracovii nareszcie poczucie, że to klub nie przeciętny, a walczący o ambitne cele, które może zrealizować.
Bije z pana słów duża ambicja, ale wydaje się, że dotąd Cracovia miała z tym problem – w ostatnich latach sezon kończyła w środkowej strefie albo jeszcze niżej.
Trzeba pamiętać, że to ludzie tworzą klub i trzeba się otaczać tymi ludźmi, którzy przy zmęczeniu sezonem wierzą, że marzenia i cele, które mamy, można spełnić. Kiedyś od kibiców słyszałem taki termin jak „garbata dola kibica Cracovii”, to mnie bardzo irytuje i chcemy to zmienić, mamy do tego warunki.
Chce pan być kojarzony z sukcesem i wielką Cracovią.
To nie ja jestem tutaj ważny, a klub. To nie jest spektakl jednego aktora. Chcę, by uwierzono, że nie ma różnicy między nami a innymi klubami, mówię na przykład o Rakowie Częstochowa. Myślę, że mamy lepsze warunki treningowe, większą bazę kibiców, ale oczywiście to nie buduje się w rok, czy nawet dwa. Musimy być pokorni, wiedzieć, ile pracy przed nami, ale mierzyć wysoko.
Ile jest prawdy w zainteresowaniu trenerem Dusanem Kerkezem?
Nazwiska się pojawiają – to naturalne. My robimy swoje i działamy według planu.
Ile jest prawdy w zainteresowaniu trenerem Janem Urbanem? Mam wrażenie, że to byłby wymarzony szkoleniowiec kibiców Cracovii.
Rozmawiamy z kilkoma trenerami, ale absolutnie nie jest jeszcze blisko finalizacji.
Patrząc szerzej, Cracovia jest swego rodzaju fenomenem. Od 2015 roku pracowało tutaj tylko trzech trenerów – Jacek Zieliński, Michał Probierz, Dawid Kroczek. I tak mówimy więc o sporej stabilizacji, porównując do innych klubów.
Bezczelnie powiem, że psuję tę statystykę, bo już drugi raz mi się zdarzyło rozstać z trenerem.
Zaczął pan pracę w Cracovii od zwolnienia trenera Zielińskiego…
…którego pracę naprawdę cenię. I widzę jej efekty w Koronie Kielce. Sam jestem ciekawy, co by było gdyby trener Zieliński miał warunki, jakie my mamy aktualnie zapewnione.
Porównywałem ostatnio liczby przygotowania motorycznego, Korona ma jedne z lepszych wyników w lidze. Rok temu u nas, za trenera Zielińskiego, były jedne z najgorszych. Jestem w piłce ponad 10 lat, zakończyłem współpracę z czterema trenerami, niestety dwa razy w Cracovii.
Wyniki motoryczne z pewnością wynikają nie tylko bezpośrednio z pracy pierwszego trenera, ale też sztabu. Trener Zieliński otoczył się innymi ludźmi w Kielcach niż w Krakowie.
Zgadza się. Tak jak mówiłem – trener Zieliński nie miał wtedy takich warunków, jakie są teraz w Cracovii. Nie ma nawet co tego porównywać.
Fredi Bobić w niedawnej rozmowie w Przeglądzie Sportowym mówił, że w Legii dojdzie nawet do 15 zmian w kadrze. Jest pan w stanie określić, jaka to będzie skala w Cracovii tego lata?
W Cracovii takiej rewolucji nie będzie. Oczywiście będzie wiele zależało od trenera i od tego, co się wydarzy w pionie sportowym. Zaznaczę od razu, że chciałbym by do klubu wrócili Jani Atanasov, Michał Rakoczy i Karol Knap. Żeby przyjrzał im się nowy trener i by zaczęli z czystą kartą.

Czy kibice muszą się obawiać, że Filip Rózga pożegna się z Cracovią tego lata?
Bardzo nam zależy, by pozostał w Cracovii na nowy sezon. Chcemy przedłużyć umowę, rozmawiamy od początku roku. Agent przedstawił swoje spostrzeżenie i pogląd. To będzie decyzja Filipa i jego rodziców i zapewne agencji. Jednak trzeba mieć z tyłu głowy, że Filip tego lata wyjedzie za granicę.
Za kogo jeszcze przyszły oferty?
Za dwóch zawodników. Ale nie ma jednak większych obaw co do rewolucji. Potrzeba nam mocnych transferów przychodzących, w tym zastępstwa dla Benjamina Kallmana. Ruchy będą też zależne od odejść zawodników.
Jak już przy nim jesteśmy – uważa pan, że Cracovia albo inny polski klub byłby go w stanie zatrzymać finansowo czy miał podjętą decyzję dotyczącą wyjazdu?
Teraz już mogę to przyznać, że rok temu nie zgodziłem się na transfer Bena do jednego z klubów Ekstraklasy. Usłyszałem wtedy od niego, że nie podpisze nowego kontraktu z Cracovią. To były ciężkie rozmowy, ale one były jeszcze przed sezonem. Ostatnio rozmawiałem z Benem o tym i rzuciłem, że chyba nie popełniliśmy błędu, co do tego, że został. Wygląda w tym sezonie świetnie, strzelił dla nas dużo ważnych goli.
Zimą pojawiła się oferta od jednego z polskich klubów, ale nie taka, jaka pojawia się w mediach. Nie chodziło o 1,5 mln euro. Ben dostał od nas rekordową ofertę kontraktu, ale czasami nie chodzi o finanse. Bardzo mu zależało, by grać w Niemczech. Bardzo się cieszę, że miałem takiego napastnika, że było mi danego takiego piłkarza oglądać w Cracovii.
Kallman podpisał kontrakt z Hannoverem 96
Być może zatrzymanie go zimą było błędem z perspektywy finansowej, ale z drugiej strony, kibice chodzą dla takich piłkarzy na stadiony. Po cichu liczyłem na to, że jeśli będziemy wysoko i wywalczymy europejskie puchary, to być może Ben zmieni decyzję.
Poszukiwanie nowego Kallmana będzie największym wyzwaniem tego lata?
To już jest rola działu skautingowego, by takie osoby znajdować. Wiedzieliśmy praktycznie rok, że Ben może nie przedłużyć kontraktu. Po to ściągnęliśmy chociażby Martina Mincheva, by była pewna opcja B.
Wszystkie działania transferowe zostaną podjęte po ogłoszeniu nowego trenera i z jego udziałem?
Tak jest. Tak też zawsze funkcjonowaliśmy. Żadna decyzja transferowa nie odbyła się poza wiedzą trenera. Pion sportowy nie zgodził się z trenerem tylko raz – w przypadku nieprzedłużenia umowy Patryka Sokołowskiego.
Trener Kroczek na konferencji przyznał, że sam rekomendował, by Patryk został w klubie.
Również podejmowałem rozmowy z Patrykiem Sokołowskim o przedłużeniu kontraktu na gorszych warunkach finansowych dla niego, ale nie zostały przyjęte, co było dla mnie zrozumiałe. Po konsultacji z pionem sportowym i upływie czasu uznaliśmy finalnie, że nie przedłużamy umowy, chociaż trener nie podzielał tej decyzji. Szanuję Patryka i cenię jego wkład w funkcjonowanie szatni i za to mu dziękuję.
Trzecim piłkarzem, którego pożegnacie jest Arttu Hoskonen. W jego przypadku głównie chodziło o częste urazy.
Nie mogę mieć nadzwyczajnych pretensji, natomiast myślę, że i on, i my, po prostu liczyliśmy na więcej.
Często pojawiają się takie głosy, że Cracovia potrzebuje piłkarzy, którzy się z tym klubem utożsamiają i którzy grali w pasiastych barwach, jak chociażby Kamil Pestka czy Mateusz Wdowiak. Jak pan to skomentuje?
Zdaję sobie sprawę i widzę po tym sezonie, że szatnia wymaga częściowej przebudowy pod względem – nazwijmy to – mentalnym. Ale przede wszystkim my potrzebujemy jakości. Pewnie inaczej wyglądalibyśmy, gdyby był z nami Mateusz Klich.
Jeśli chodzi o osobowości czy liderów, to przede wszystkim wynika z liczb. Do momentu, kiedy był zdrowy Kamil Glik, to wyglądaliśmy naprawdę dobrze. Później już była tendencja schodząca.
Jak pozbyć się łatki zespołu międzynarodowego? Ten temat często się przewija, że Cracovia potrzebuje większej liczby polskich zawodników.
Rozmawiamy z kilkoma Polakami. Mam wrażenie, że taka jest generalnie tendencja w Polsce, że niedługo większość klubów będzie miała mocno międzynarodowe szatnie. Dla mnie jednak najważniejsza jest jakość, nie paszport. Międzynarodowa szatnia wymaga jednak innego zarządzania, a szczególnie u nas jeżeli mamy 8-9 reprezentantów.
Czy rozmowy z Kamilem Glikiem były trudne?
Nie. Kamil podjął decyzję mimo znacznie gorszych warunków finansowych – to mówi samo za siebie. Całość rozmów z Kamilem zajęły nam dwie minuty.
Cracovia potrzebuje mocnych nazwisk. Kamil Glik zostaje, pozostaje pytanie – co z Mateuszem Klichem?
Bardzo mocno liczyliśmy, że uda nam się Mateusza pozyskać już pół roku temu. Czy jest to wciąż możliwe? Pewnie tak, ale dopiero w grudniu. Rok temu można powiedzieć, że wybieraliśmy datę przylotu, a ostatecznie temat nie został sfinalizowany.
Mówiliśmy wcześniej o nowym trenerze, ale czy możemy się spodziewać także zmian w pionie sportowym? Wspomniał pan wcześniej o Arturze Płatku.
Rozmawialiśmy długo. Byłem z dyrektorem Płatkiem w kontakcie, jak od razu tu przyszedłem. To był mój drugi tydzień w Cracovii, powiedziałem jaki jest plan. Powiedziałem wtedy, że po mniej więcej roku będę potrzebował dyrektora sportowego. Dlaczego nie wcześniej? Bo musieliśmy pewne rzeczy tutaj uporządkować, wprowadzić procedury, zmienić też koncepcje funkcjonowania pewnych obszarów w klubie. Wtedy dyrektor byłby bardziej „porządkowym administracyjnym” niż typowym dyrektorem sportowym.
Z dyrektorem Płatkiem, tak mi się wydaje, byliśmy bardzo blisko porozumienia. Jestem mu mimo wszystko zobowiązany, bo rzeczy, które przygotowywał na spotkania bardzo mi pomogły, ale ostatecznie jego wybór padł na inny klub.
Rynek dyrektorów sportowych generalnie nie jest łatwy. Kibice często postrzegają dyrektora sportowego przez pryzmat wyłącznie transferów, ale bardzo ważne jest też to, co akurat dyrektor Płatek ma na bardzo wysokim poziomie – spojrzenie na piłkę analityczne, ocenę pracy trenera czy sztabu. Generalnie my w Cracovii z transferami sobie radzimy dobrze.
Dlaczego pana zdaniem dyrektor sportowy Płatek wybrał ofertę Rakowa?
Nie mogę się za kogoś wypowiadać. Dużą rolę pełni wynik sportowy. Nie ma co ukrywać – dla piłkarzy, trenerów czy dyrektorów sportowych europejskie puchary to duża rzecz. Uważam, że zrobiliśmy duży postęp na wielu płaszczyznach przez ostatnie półtora roku, ale nie przebija się to tak do mainstreamu, gdy nie ma wyniku sportowego, co jest przecież normalne. Zawsze w klubie będziemy rozliczani z wyniku.
Mamy się jednak czym chwalić – sklep zalicza rekordowe przychody, na trybunach mamy rekordową frekwencję, rekordową liczbę sponsorów, podczas meczu z Legią, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej na nowym stadionie, sprzedaliśmy wszystkie loże. Sprzedaliśmy także prawie cztery razy więcej koszulek niż w poprzednim roku, a przychód w meczu z Legia Warszawa był rekordowy w historii klubu. To są „małe” rzeczy, które mnie osobiście cieszą, chociaż nadal najważniejszy jest wynik sportowy.
Rozumiem, że najpierw Cracovia zwiąże się z nowym trenerem, a dopiero później klub pozyska dyrektora sportowego.
Zgadza się. Zatrudnienie trenera będzie w pewnym stopniu warunkowało kompetencje dyrektora sportowego.
Wolałby pan mieć charakternego trenera czy funkcjonującego w innym trybie?
Co to znaczy „w innym trybie”?
Który będzie się w stanie dostosować do panujących warunków. Niekoniecznie lider, który wstrząśnie szatnią.
Dobrze, gdyby miał i to, i to.
Nie boje się też mocnych charakterów, nie musimy się we wszystkim zgadzać, ale wybory zawsze muszą być najlepsze dla Cracovii.
W kompetencji prezesa jest przemawianie do piłkarzy w szatni?
Absolutnie nie, ale czasami jest to niezbędne.
Dopuszcza pan taką myśl, że nowy trener zamyka przed panem szatnię?
Oczywiście, że tak. Zawsze, gdy przybijałem piątki zawodnikom przed meczem, pytałem trenerów czy im to nie przeszkadza. Tak było i jest w Cracovii, czy wcześniej w Zagłębiu czy Widzewie.
Wszystko zależy od strategii, jak chcesz zarządzać klubem.

Zapomnijmy na chwilę o boisku. Mówił pan o postępie przez te półtora roku, na jakich płaszczyznach poczyniliście największy, a gdzie są jeszcze rezerwy?
Trzeba pamiętać, że Cracovia jest inaczej zarządzana. Wcześniej profesor Filipiak był najważniejszą osobą w klubie, on podejmował decyzję. Teraz to rozkłada się na wiele osób, wiele osób musiało się też nauczyć tego brania na siebie odpowiedzialności. Dotyczy to nie tylko pierwszego zespołu, ale też na przykład akademii.
W kontekście zespołów U-17 czy U-19 to nie przekłada się jeszcze na wynik sportowy. Najważniejsza jest płynność i wprowadzenie najzdolniejszej młodzieży do pierwszej drużyny, ale robimy wszystko, aby te drużyny się utrzymały. Jestem praktycznie na każdym meczu domowym chłopców, zdarza mi się być również na meczach wyjazdowych. Rozmawiałem też z nimi o sytuacji.
Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby drużyny się utrzymały. W akademii są bardzo duże zmiany: w zakresie przygotowań analizy, indywidualizacji treningów, czy chociażby w zakresie motoryki. Mimo wszystko U-15 jest liderem w swojej grupie, rezerwy mają ciężki sezon, ale też są liderem w wymagającej małopolskiej 4. lidze. Musimy wszystko zrobić co możliwe, aby utrzymać zespoły U-17 i U-19.
Kiedy doczekamy się kolejnych młodych, zdolnych piłkarzy pokroju Fabiana Bzdyla czy Filipa Rózgi?
W akademii zaczynaliśmy bardzo często od podstaw. Wiemy jakie problemy miał Fabian Bzdyl czy Filip Rózga, który bardzo mocno poprawił swoją grę w drugiej rundzie. Zwłaszcza jeśli chodzi o pracę w obronie.
Znacząco zwiększyliśmy inwestycje w akademie. Z tej strategii, którą obraliśmy, to jest kwestia dwóch, trzech lat, by akademia dostarczyła zawodników do pierwszej drużyny. Tutaj ten proces będzie długo trwał, ale żeby obrazować zmiany – wydajemy ponad 400% więcej na akademię niż w 2023 roku.
Cracovia zyska czy straci na awansie Wisły Kraków do Ekstraklasy?
Lubię mecze derbowe. Jak będą w przyszłym sezonie w Ekstraklasie, to będziemy gotowi. Dla takich chwil pracuje się w piłce. Zdrowa rywalizacja wszystkim pomaga. Będzie to wymagało zmian w zarządzaniu niektórymi obszarami klubu, czego bym nie chciał robić już w przyszłym roku, ale podejmiemy się tego wyzwania, jeżeli będzie taka potrzeba.
Dużo mówił pan wcześniej o europejskich pucharów. Myśli pan, że obecna kadra mogłaby ten cel wywalczyć?
Oczywistym jest, że kadra wymaga kilku wzmocnień. Jakość tej drużyny jest bardzo duża, chociaż są lepsze od nas drużyny. Najważniejsze to w końcu uwierzyć, że przy odpowiednim rozwoju to właśnie tam jest nasze miejsce.
Czyli nie ma pan takiego poczucia, że wyniki na jesień były ponad stan?
Były ponad stan w rozumieniu analitycznym. Pokazywały to nawet liczby. Ale to nie znaczy, że nie ma jakości w tej drużynie. Ale czy w tamtym roku Jagiellonia Białystok nie zrobiła wyniku ponad stan?
Proszę sobie spojrzeć na grę Ajdina Hasica podczas spotkania z Legią. To poziom mocno wykraczający poza naszą ligę. Jakość aktualna pozwala nam na rywalizację z każdą drużyną z czołówki, przy odpowiednim zarządzaniu i warunkach do tego chcemy być tam na stałe.
Zakończmy na nim. Czy kibice mają się niepokoić o jego przyszłość?
Każdy jest na sprzedaż, wszystko zależy od oferty, ale zrobimy wszystko i nasze działania kadrowo-transferowe będą podyktowane tym, byśmy wywalczyli w przyszłym sezonie jak najwyższe cele.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
Bardzo fajna rozmowa, czekamy na efekty słów prezesa, kibicka
Czekamy na europejskie puchary 😁