
Fot. Łączy Nas Piłka
Reprezentacja Polski pokonała Mołdawię 2:0 w meczu towarzyskim. Test zdany, już za kilka dni Biało-Czerwoni zmierzą się na wyjeździe z reprezentacją Finlandii w walce o punkty eliminacyjne do mistrzostw świata 2026. Po tym meczu można wysnuć sporo pozytywnych wniosków, ale nie zabrakło też mankamentów.
Mecz rozpoczęliśmy nieźle. Co prawda podopieczni Michała Probierza nie zaskoczyli rywala atakując co rusz bramkę reprezentacji Mołdawii, siejąc spustoszenie w polu karnym rywala, ale potrafili rozegrać szybko piłkę i przyzwoicie prezentowali się bez niej, kiedy trzeba było się zorganizować i futbolówkę odebrać. Pressing nam wychodził, Mołdawianie raz czy dwa dłużej rozegrali piłkę na naszej połowie, ale bez zagrania jej w trzecią tercję. Czytaj: bez zagrożenia.
To, za co przede wszystkim można pochwalić naszą reprezentację, to kreowanie ataku na małej przestrzeni. W każdym kontakcie z piłką Kamil Grosicki był praktycznie perfekcyjny. Dokładnie ją przyjmował, wypieszczał piłki, był szybki, nieprzewidywalny. Raz kapitalnie rozegrał z Nikolą Zalewskim, później zakończył atak podaniem w swoim stylu, natomiast Adam Buksa nie ruszył po piłkę. Gdyby grał dziś Robert Lewandowski, to pewnie poszedłby w ciemno za piłką. Buksie tego brakuje.
Pochwalić na pewno za pierwszą odsłonę można naszych wahadłowych – Zalewski wyglądał bardzo przyzwoicie, robił różnicę, a więc to, czego od niego wymagamy. Aktywny był również Matty Cash, natomiast w pierwszych dwudziestu minutach grał zbyt ostro, dwukrotnie dopuścił się niepotrzebnych fauli, ale upiekło mu się – arbiter poprzestawał na upomnieniu.
Po pół godzinie gry udało nam się wyjść na prowadzenie. Mowa o pięknym trafieniu Casha, kiedy to obrońca Aston Villi nabiegł na piłkę i ciętym strzałem po ziemi pokonał bramkarza rywali. To wszystko zgrało się perfekcyjnie z symbolicznym zejściem Kamila Grosickiego. Kapitan Pogoni tym meczem przecież żegnał się z kadrą. Wszystko zostało tak zaplanowane, by po 30 minutach „Turbo” plac opuścił, a koledzy zrobili mu szpaler, dziękując za lata gry i poświęceń dla biało-czerwonych barw.
Tak jak Grosicki zapowiadał – łezkę uronił. Nie ma się zresztą czemu dziwić – dla niego to pożegnanie z najważniejszą drużyną w karierze. Tak sam zainteresowany mówił o grze z Orzełkiem na piersiach. 95 spotkań, 17 lat, 5 wielkich turniejów – przebogata kariera.
Polska – Mołdawia. Biało-Czerwoni strzelają dwa gole, nie tracąc żadnego
W drugiej części meczu nasza gra straciła na tempie. Michał Probierz dokonał kilku korekt, na drugą połowę nie wybiegł m.in. Sebastian Szymański, plac opuścił później Matty Cash. Straciliśmy na dynamice, ale i na pomyśle. Już środek pola nie wyglądał tak dobrze. Adam Buksa wciąż był nieskuteczny i na kwadrans przed końcem został zmieniony przez Krzysztofa Piątka.
Generalnie naszych prób było jak na lekarstwo. To Mołdawianie mieli groźną sytuację, ale na szczęście na wysokości zadania stanął Marcin Bułka.
W końcówce było gorąco w… obydwu polach karnych, co już powinno źle świadczyć o naszej defensywie. Najpierw zaatakowali goście. Bardzo składnie przedarli się naszą lewą stroną i gdyby tylko lepiej złożył się do strzału głową Virgiliu Postolachi, to mielibyśmy trafienie na 1:1. Całe szczęście dla nas napastnik CFR Cluj źle uderzył.
Potem odpowiedzieliśmy my. Najpierw za sprawą Jakuba Kamińskiego i jego fantastycznym dograniu, próbował zgrywać Przemysław Frankowski, piłka została wybita na rzut rożny. Kilka minut później było bardzo groźnie, kiedy to znów atak napędził Kamiński. Świetnie się porozumiał z Krzysztofem Piątkiem i po efektownej dwójkowej akcji piłkarz Wolfsburga uderzył, szkoda tylko, że w środek bramki…
Nie miał problemów z precyzją uderzenia, ale przede wszystkim z mocą już Bartosz Slisz. Były zawodnik Legii Warszawa świetnie się odnalazł i z dystansu trafił nie do obrony. Gracz Atlanty United strzelił na 2:0 i ustalił tym samym wynik meczu. To dla niego pierwsza bramka w reprezentacji Polski.
Kilku zawodników zdało test
Warto zadać pytanie – co dalej? Czy spotkanie z Mołdawią rozwiązało pewne znaki zapytania przed bardzo ważną rywalizacją z Finlandią 10 czerwca? Miejmy nadzieję, że selekcjoner po dzisiejszym meczu jest mądrzejszy i wie, na kogo niebawem postawi, bo starcie w Helsinkach jest dla nas meczem kluczowym w walce o lokaty premiowane awansem bądź barażami o mundial 2026.
Bez dwóch zdań nieźle dziś wypadli Mateusz Skrzypczak, Jakub Kiwior, Nicola Zalewski, Jakub Moder, Bartosz Slisz, Matty Cash czy wchodzący z ławki Jakub Kamiński. Reszta wypadła zupełnie przeciętnie lub ma jeszcze coś do udowodnienia.
Jak zagramy z Finlandią i czy równie skutecznie? – dowiemy się już wkrótce!
POLSKA – MOŁDAWIA 2:0 (1:0)
30′ Cash, 88′ Slisz
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE: